Z żywiołem walczyło aż 13 zastępów straży pożarnej – zarówno państwowej, jak i ochotniczej. Pomimo intensywnych działań, dwóch budynków nie udało się uratować – spłonęły całkowicie.
Na szczęście nikt nie został ranny. Jednak rodzina, która od lat prowadziła zakład, straciła niemal wszystko. Jak relacjonują właściciele w opisie internetowej zbiórki, tartak był dorobkiem ich życia – pasją, pracą i całym światem.
To nie pierwszy raz, kiedy spotkało ich takie nieszczęście. W 2019 roku również doszło do pożaru tartaku i domu. Śledztwo wykazało wtedy, że przyczyną było podpalenie. Po wielu latach trudnej odbudowy, dziś ponownie stanęli w obliczu dramatu.
– Mój mąż prowadził ten tartak od dziecka. To była nie tylko praca, ale jego pasja i całe życie. Teraz historia się powtarza… i mąż się załamał – pisze kobieta prowadząca zbiórkę.
Rodzina prosi o wsparcie – zarówno finansowe, jak i organizacyjne. Zbierają środki na odbudowę zakładu, zakup nowego sprzętu i zabezpieczenie terenu. Każda pomoc, jak podkreślają, przybliża ich do powrotu do normalności.
Napisz komentarz
Komentarze