Na miły Bóg,
Życie nie tylko po to jest, by brać,
Życie nie po to, by bezczynnie trwać,
I aby żyć, siebie samego trzeba dać.
To fragment „Tolerancji”, jednej z bardziej znanych piosenek Stanisława Soyki, którą miał zaśpiewać na festiwalu w Sopocie. Tak się nie stało, bo piosenkarz, przygotowując się do występu, został zabrany do szpitala.
Czwartkowa transmisja koncertu w TVN została przerwana. Zamiast pokazania kolejnej odsłony wydarzenia, puszczono w telewizji film.
Stacja TVN wydała komunikat: „Z przyczyn niezależnych musieliśmy przerwać dzisiejszą transmisję koncertu”.
Niedługo potem okazało się, że zmarł Stanisław Soyka.
Jazz, który się przebił
Soyka (Stanisław Joachim Sojka) urodził się w 26 kwietnia 1959 w Żorach. Śpiewał i grał od dziecka. W wieku 14 lat został kościelnym organistą. Potem studiował w Akademii Muzycznej im. K. Szymanowskiego w Katowicach, na kierunku aranżacji i kompozycji.
Jeszcze na studiach zakładał własne zespoły i już pod koniec lat 70. XX wieku odnosił pierwsze sukcesy. Już wtedy było wiadomo, że najbliższy Soyce jest jazz.
W 1981 wydał album „Blublula”, który został uznany za najlepszą jazzową płytę roku. Odnosił kolejne sukcesy, nagrywał w zagranicznych studiach, ale gwiazdą powszechnej sceny został na początku lat 90. XX wieku. Wówczas wylansował takie przeboje jak „Cud niepamięci”, „Play It Again” i właśnie „Tolerancję”.
I nadal trwało pasmo sukcesów. Nawet jak w 1995 roku wydał album, na którym śpiewał po polsku sonety Williama Shakespeare’a. Wydawało się, że to nie jest to, co może trafić do szerokiej publiczności, ale talent Soyki pokonał tę przeszkodę.
Od lat zmagał się z cukrzycą. Podczas prób do czwartkowego koncertu zasłabł.
Stanisław Soyka miał 66 lat.
Napisz komentarz
Komentarze