Ostatni przypadek miał miejsce we wtorek i ponownie wywołał lawinę komentarzy. W dokumencie skierowanym do władz miasta znalazły się pytania o konkretne działania i możliwe zaniedbania.
Radny Roman Sondej skierował do prezydenta Gorzowa interpelację w sprawie coraz częstszych podtopień skrzyżowania ulic Grobla, Woskowa i Zielona. Jak zaznacza, problem nasila się szczególnie po intensywnych opadach deszczu. Ostatnia sytuacja miała miejsce we wtorek – skrzyżowanie po raz kolejny zamieniło się w rozlewisko. Piesi musieli brodzić w wodzie sięgającej kolan, a kierowcy – jak relacjonują świadkowie – tracili tablice rejestracyjne i nie mogli bezpiecznie przejechać.
Ulewa = paraliż
Skrzyżowanie leży w ścisłym centrum miasta, a mimo stosunkowo niedawnego remontu, każda większa ulewa zamienia je w niemożliwą do przejazdu pułapkę. Woda gromadzi się w takiej ilości, że całkowicie zasłania jezdnię i chodniki, tworząc zagrożenie zarówno dla pieszych, jak i kierowców.
– To już nie tylko kwestia komfortu, ale realnego zagrożenia dla bezpieczeństwa uczestników ruchu – alarmuje radny Roman Sondej w piśmie do prezydenta.
Interpelacja z pytaniami do władz
W interpelacji radny Sondej domaga się od władz miasta konkretnych informacji i działań. Pyta m.in.:
- Czy podczas niedawnego remontu prowadzono prace związane z kanalizacją deszczową i systemami odwodnienia?
- Czy przyczyną zalewania są błędy projektowe, czy może niedrożność istniejących systemów?
- Jak często miasto czyści i udrażnia kanały deszczowe w tym miejscu?
- Kiedy ostatnio wykonywano takie prace i kto za nie odpowiada?
- Czy planowane są inwestycje, które trwale rozwiążą problem – np. modernizacja odwodnienia, montaż zbiorników retencyjnych lub przebudowa systemu kanalizacji?
Radny zwraca też uwagę, że mieszkańcy są coraz bardziej zirytowani powtarzającą się sytuacją, a miasto nie może dłużej ignorować problemu.
Mieszkańcy mają dość
Jak relacjonują mieszkańcy okolicznych ulic i kierowcy korzystający ze skrzyżowania – sytuacja powtarza się regularnie. Po intensywnym deszczu trzeba albo nadkładać drogi, albo ryzykować przejazd przez „jezioro”, którego głębokości nie sposób ocenić. Piesi rezygnują z przejścia lub zmuszeni są brodzić w wodzie po kostki, a nierzadko – po kolana.
Na razie nie wiadomo, jaką odpowiedź otrzyma radny Sondej i czy miasto planuje konkretne działania w tej sprawie. Jedno jest pewne – problem trwa i pogłębia się wraz z każdą kolejną ulewą. Mieszkańcy liczą, że tym razem nie skończy się tylko na analizach, ale na realnych rozwiązaniach.
Dziękujemy, że jesteś z nami!
Napisz komentarz
Komentarze