Atmosferę podgrzały słowa prezydenta Gorzowa Jacka Wójcickiego, który publicznie zasugerował złożenie przez klub wniosku o restrukturyzację.
– Faktycznie nie zakładaliśmy scenariusza, w którym trzeba będzie pojechać nawet cztery dodatkowe mecze. Teraz trzeba się zastanowić, co robić dalej. W tym momencie sugerowałbym klubowi złożenie do sądu wniosku o restrukturyzację. Powiedziałem to zresztą podczas mojego spotkania z przedstawicielami miasta w zarządzie klubu – mówił we wtorek Jacek Wójcicki.
Na te słowa błyskawicznie odpowiedział prezes PGE Ekstraligi Wojciech Stępniewski w rozmowie ze Sportowefakty.wp.pl. Odniósł się między innymi do uwagi prezydenta o finansowaniu ze strony telewizji.
– To bardzo niefortunne słowa, które nie powinny nigdy paść. Z moich informacji wynika, że telewizja i inni partnerzy tacy jak PGE przekazują łącznie więcej środków niż gmina Gorzów położyła łącznie z akcjami na klub w 2025 roku. Czas, żeby prezydent przestał narzekać i mówić o odbieraniu kibiców, bo niska frekwencja w Gorzowie ma zupełnie inne przyczyny. Telewizja dokłada pieniądze i należy się cieszyć, że ktoś chce je wykładać, bo to świadczy o jakości produktu – podkreśla Stępniewski.
Szef żużlowej Ekstraligi jasno też odpowiedział na pomysł restrukturyzacji.
– To pięknie brzmi, ale tak naprawdę mówimy tu o próbie legalizowania procesu naprawczego. Sąd zatwierdza wtedy między innymi ugody z wierzycielami. To pewna forma upadłości, bo pojawia się zarządca i procesy nadzorowane. W takiej formie prawnej klub z Gorzowa nie będzie mógł uczestniczyć w rozgrywkach PGE Ekstraligi. Nie ma takiej opcji – stwierdził w rozmowie z WP SportoweFakty.
Zdaniem Stępniewskiego, gorzowski klub musi się najpierw zastanowić, czy w ogóle stać go na starty w najwyższej klasie rozgrywkowej. – Gorzowskie środowisko musi się zastanowić, czy stać je na jazdę w PGE Ekstralidze. Jeśli nie, to Metalkas 2. Ekstraliga czeka. Zapewniam, że tam również jest życie. Zabijanie się za wszelką cenę o PGE Ekstraligę, gdy nie ma na to środków, nie jest rozwiązaniem. Czasami trzeba odpocząć – dodał.
Prezes ligi przypomniał również, że Stal przed rokiem sama opracowała program naprawczy, który zakładał m.in. zaciągnięcie kredytu konsolidacyjnego. Jeśli zapisy tego planu nie zostaną zrealizowane, gorzowski klub nie otrzyma licencji na starty w PGE Ekstralidze.
– Nie chcę dolewać oliwy do ognia, ale od pewnego czasu mam wrażenie, że w Gorzowie pomiędzy wspólnikami, czyli branżą prywatną i prezydentem miasta, powstał konflikt o pewne zobowiązania i przyrzeczenia sprzed roku. Zalecam mniej gadania, a więcej działania. Ostrzegam też, że drugiej szansy dla tego klubu nie będzie – zakończył Stępniewski.
Sytuacja Stali Gorzów staje się coraz trudniejsza. Aby zachować miejsce w elicie, klub musi nie tylko obronić się sportowo, ale też udowodnić, że jest w stanie wywiązać się z zobowiązań finansowych i realizować zatwierdzony plan naprawczy.
Dziękujemy, że jesteś z nami!
Napisz komentarz
Komentarze