Minął tydzień i niestety, sytuacja się nie poprawiła. Wręcz przeciwnie – docierają do nas kolejne sygnały, że problem jest ignorowany przez służby porządkowe. Tym razem do naszej redakcji zgłosiła się kobieta, która przeżyła nieprzyjemną sytuację na bulwarze.
Zdarzenie miało miejsce w niedzielę, w biały dzień. Kobieta wybrała się na spacer w okolice rzeki. Na jednej z ławek zauważyła leżącego mężczyznę. Obok znajdowały się dwie puszki po alkoholu. Mężczyzna wydawał dziwne dźwięki, burczał coś pod nosem. Kobieta była sama. Jak relacjonuje, poczuła się zagrożona i natychmiast opuściła teren.
– To miało być spokojne popołudnie. Przeszłam kilkadziesiąt metrów i zobaczyłam go. Miał zamknięte oczy, ale mam wrażenie, że był świadomy. Gdy mijałam ławkę, zaczął coś mówić pod nosem. To nie były przekleństwa, ale brzmiało niepokojąco. Zrobiło mi się nieswojo. Zawróciłam i poszłam w drugą stronę – relacjonuje kobieta.
Tak wygląda dzisiejszy obraz gorzowskich bulwarów. Zamiast spacerowiczów – osoby nietrzeźwe, śpiące na ławkach, zaczepiające przechodniów. To nie jest odosobniony przypadek. Z naszych informacji wynika, że radny Ireneusz Maciej Zmora już działa w tej kwestii i wystosował interpelacje.
Napisz komentarz
Komentarze