Przejdź do głównych treściPrzejdź do głównego menu
niedziela, 6 lipca 2025 06:35
Reklama

Kurtz wygrywa Grand Prix Szwecji!

Brady Kurtz wygrał Grand Prix Szwecji w Mallili. Tuż za Australijczykiem uplasował się Bartosz Zmarzlik, a najlepszym z zawodników Gezet Stali Gorzów okazał się być ponownie Andrzej Lebiediew, który odpadł w półfinale.
Kurtz wygrywa Grand Prix Szwecji!

Źródło: Facebook / FIM Speedway Grand Prix

Tegoroczny serial Speedway Grand Prix kilka tygodni temu osiągnął swój punkt kulminacyjny i aktualnie topowi żużlowcy globu mają bliżej końca, aniżeli początku sezonu. W sobotę najlepsi zawodnicy świata zameldowali się w szwedzkiej Mallili, gdzie rozstrzygnąć mieli siódmą rundę w kampanii 2025. Dotychczas w klasyfikacji przejściowej cyklu rządził Bartosz Zmarzlik, który w sześciu dotychczasowych turniejach trzykrotnie stawał na najwyższym stopniu podium, a dwukrotnie był drugi. Fantastyczna forma wychowanka Stali Gorzów dała mu już 113 punktów w tabeli, co oznaczało jedenaście oczek przewagi nad Brady'm Kurtzem. Dotychczas najlepszym zawodnikiem gorzowskiego klubu był Andrzej Lebiediew, który zajmował siódmą lokatę. Zdecydowanie gorzej radzą sobie Anders Thomsen i Martin Vaculik. Duńczyk po siedmiu rundach okupował dziesiąte miejsce, a Słowak był dopiero dwunasty

Zobacz też:

Sobotni turniej rozgrywany był w ciężkich warunkach torowych. W Mallili od samego rana padał deszcz i przez to nawierzchnia owalu stała się bardzo ciężka i przypominała błoto. Mimo tego zawody rozpoczęły się o czasie. W trudnych warunkach znakomicie odnalazł się Kurtz, który w pierwszej serii zmagań wygrał z ogromną przewagą nad Jasonem Doyle'm. Premierowe jazdy udane były również dla reprezentantów Polski. Dominik Kubera zwyciężył w gonitwie otwierającej turniej, a Zmarzlik przyjechał tylko za plecami Daniela Bewley'a. Z żużlowców gorzowskiej Stali zadowolony z siebie po pierwszym biegu mógł być tylko Lebiediew. Łotysz w czwartym wyścigu dnia przyjechał na drugiej pozycji, tuż za Jackiem Holderem. W tym samym biegu ostatnie miejsce zajął Vaculik, który na ostatnich metrach dał się wyprzedzić Kimowi Nilssonowi, czyli dzikiej karcie zawodów. Tylko kilka metrów w swoim premierowym starcie zanotował Thomsen, gdyż zaraz po starcie posłuszeństwa odmówił mu motocykl
Druga seria zawodów należała niemal w pełni do zawodników z Australii. Swoje biegi wygrali Doyle, Holder i Kurtz. Pierwszy z wymienionych Kangurów musiał się najwięcej napocić, aby przywieźć ,,trójkę" do mety. Mistrz Świata z 2017 roku nie wyszedł najlepiej spod taśmy i zmuszony był do poszukania sposobu na Kaia Huckenbecka, który wyskoczył z pierwszego łuku na czoło stawki. Po chwili jednak Niemiec popełnił błąd i wyprzedzony został przez Doyle'a i Zmarzlika. Następnie Polak próbował przebić się na pierwszą lokatę, ale Doyle nie poszedł w ślady Huckenbecka i kurczowo trzymał się krawężnika. Dużo na torze działo się także przy okazji szóstego biegu. Wówczas bój o zwycięstwo stoczył Lebiediew i Fredrik Lindgren. Reprezentant gospodarzy dwoił się i troił, ale nie zdołał minąć zawodnika Stali. W tej serii pozostała dwójka Stalowców nie dopisała do swojego dorobku punktów - zarówno Vaculik, jak i Thomsen zanotowali defekty. Po dwóch częściach szwedzkiego turnieju na czele stawki znajdowało się trzech Australijczyków: Kurtz i Holder wciąż byli niepokonani, a Doyle dzierżył pięć oczek w dorobku.

Zobacz też:

Na trzecim etapie zawodów swoich pogromców znalazł w końcu Holder. Zawodnik Motoru Lublin w biegu dziesiątym dojechał do mety na ostatnim miejscu. Wciąż genialnie prezentował się Doyle, który w tym wyścigu pokazał plecy całej stawce. Chwilę wcześniej doszło do sporej niespodzianki, gdyż gonitwę wygrał niemrawy do tej pory Huckenbeck, a Thomsen zdołał dojechać do mety, a co więcej zdobyć punkt na Nilssonie. W jedenastym biegu żużlowe emocje były stopniowo budowane. Wówczas pod taśmą spotkali się Zmarzlik z Kurtzem, czyli dwaj najwyżej sklasyfikowani zawodnicy w tabeli przejściowej cyklu. Stawali oni koło siebie aż trzykrotnie, gdyż wyścig ten musiał być rozgrywany na raty. W dwóch pierwszych próbach z nawierzchnią toru zapoznawali się Lebiediew i Max Fricke. Dopiero przy trzeciej próbie gonitwa odbyła się bez przeszkód, a w bezpośrednim pojedynku żużlowych tytanów górą był Zmarzlik. Jednak obu topowych zawodników pogodził Lebiediew, który wykorzystał wzajemne skupienie się na sobie Zmarzlika z Kurtzem. Na tym etapie zawodów z dalszej jazdy zrezygnował Vaculik, gdyż wciąż odczuwał skutki upadku sprzed dwóch tygodni z gorzowskiej rundy cyklu. W dwunastym biegu turnieju Słowaka zastąpił Rasmus Karlsson, lecz rezerwowy nie zwojował żadnego punktu. 
W przedostatniej zasadniczej części turnieju do wygrania wrócił Kurtz. Tym razem Australijczyk na pierwszych metrach musiał powalczyć z Bewley'em, ale kolejne metry przyniosły tylko powiększającą się przewagę zawodnika z Antypodów. Na trzecim miejscu w tej gonitwie dojechał bardzo niemrawy Kubera, który poradził sobie tylko z drugą rezerwą toru - Sammym Van Dyckiem. Wciąż z tonu nie spuszczał natomiast Lebiediew. Łotysz z biegu na bieg nabierał pewności siebie i w trzynastym wyścigu z dużą przewagą przywiózł za swoimi plecami Mikkela Michelsena i Huckenbecka. W dalszym ciągu na tym etapie zawodów ze smakiem zwycięstwa nie zapoznał się Zmarzlik. Obrońca mistrzowskiego tytułu w szesnastym wyścigu zdobył czwartą już ,,dwójkę", a tym razem lepszy okazał się Robert Lambert. Przed ostatnią serią właściwego turnieju na czele stawki znajdowali się Lebiediew z Doyle'm, gdyż obaj mieli na koncie jedenaście oczek. Zaraz za ich plecami był Kurtz (10), a chrapkę na bezpośredni awans do finału miał jeszcze Bewley (9). Zmarzlik miał wówczas zapisane osiem punktów, Kubera sześć, a Thomsen jeden. 

Zobacz też:

W decydujących startach o końcowej klasyfikacji zasadniczej części sobotniego turnieju swoją genialną formę potwierdził Kurtz, a premierowe zwycięstwo pojawiło się w końcu przy nazwisku Zmarzlika. Pierw australijski zawodnik Sparty Wrocław udowodnił swoją wyższość nad idolem lokalnej publiczności - Lindgrenem. Kilka minut później Zmarzlik stanął pod taśmą z Kuberą, lecz drogi Polaków tuż po starcie mocno się rozjechały - pięciokrotny mistrz globu odjechał dość znacznie na pierwszym miejscu, a wychowanek Unii Leszno oglądał wszystko z ostatniego miejsca i przyjechał za plecami Nilssona i Michelsena. W ostatnim biegu tej części zawodów w bardzo mocnej obsadzie najlepiej poradził sobie Lambert. Za jego plecami wiele się działo, a ostatecznie dwa oczka dodał do swojego bilansu Bewley. Dwa ostatnie miejsca przypadły dotychczasowym liderom turnieju - Doyle'owi i Lebiediewowi. W związku z tym bezpośredni awans do najważniejszego wyścigu dnia wywalczyli sobie Kurtz i Doyle. Aż czterech zawodników po 20. gonitwach miało w swoim dorobku jedenaście punktów: Lebiediew, Lambert, Bewley i Zmarzlik. 

W pierwszym biegu ostatniej szansy swój kunszt i mistrzowski żużel pokazał obrońca tytułu. Zmarzlik wyszedł spod taśmy dopiero na trzeciej pozycji, ale dzięki fantastycznej jeździe przy samym płocie już okrążenie później wysunął się na prowadzenie. Z każdym kolejnym metrem jego przewaga rosła, czym jeszcze bardziej przypieczętował awans do finału. Na tym etapie turnieju swój udział zakończył Lebiediew, ponieważ dojechał do mety ostatni. W drugim biegu półfinałowym najszybszy był Bewley i to on uzupełnił stawkę ostatniego wyścigu szwedzkiej rundy.
W finale ponownie, gdy stanęli koło siebie Zmarzlik z Kurtzem doszło do powtórki biegu. W pierwszej odsłonie dużo się działo z przodu, a Zmarzlik szaleńczo szarżował między rywalami, lecz na ostatniej pozycji upadł Doyle. W powtórce doświadczony Kangur już nie pojechał, ale na najwyższym stopniu podium stanął jego rodak - Kurtz. Tym razem to on był górą w bezpośrednim starciu ze swoim głównym oponentem. Po siedmiu rundach Zmarzlik wciąż jest pierwszy w klasyfikacji przejściowej, ale dzięki sobotniemu zwycięstwu Kurtz odrobił dwa oczka do Polaka i obecnie traci już ,,tylko" dziewięć punktów na trzy turnieje przed końcem sezonu. 

Wyniki GP Szwecji:

1. Brady Kurtz (Australia) - 16 (3,3,1,3,3,3) - 20 pkt GP
2. Bartosz Zmarzlik (Polska) - 13+3 (2,2,2,2,3,2) - 18
3. Daniel Bewley (Wielka Brytania) - 12+3 (3,2,2,2,2,1) - 16
4. Jason Doyle (Australia) - 12 (2,3,3,3,1,w) - 14
5. Fredrik Lindgren (Szwecja) - 10+2 (1,2,3,2,2) - 12
6. Jan Kvech (Czechy) - 7+2 (0,2,2,d,3) - 11
7. Robert Lambert (Wielka Brytania) - 11+1 (2,1,2,3,3) - 10
8. Jack Holder (Australia) - 8+1 (3,3,0,1,1) - 9
9. Andrzej Lebiediew (Łotwa) - 11+0 (2,3,3,3,0) - 8
10. Kai Huckenbeck (Niemcy) - 6+0 (1,1,3,1,0) - 7
11. Dominik Kubera (Polska) - 6 (3,1,1,1,0) - 6
12. Mikkel Michelsen (Dania) - 5 (1,0,1,2,1) - 5
13. Kim Nilsson (Szwecja) - 4 (1,0,0,1,2) - 4
14. Max Fricke (Australia) - 3 (0,1,0,w,2) - 3
15. Anders Thomsen (Dania) - 2 (d,d,1,d,1) - 2
16. Martin Vaculik (Słowacja) - 0 (0,d,-,-,-) - 1
17. Rasmus Karlsson (Szwecja) - 0 (0,u) - 0
18. Sammy Van Dyck (Szwecja) - 0 (0) - 0

Bieg po biegu:
1. Kubera, Lambert, Huckenbeck, Fricke
2. Kurtz, Doyle, Michelsen, Thomsen (d/4)
3. Bewley, Zmarzlik, Lindgren, Kvech
4. Holder, Lebiediew, Nilsson, Vaculik
5. Doyle, Zmarzlik, Huckenbeck, Vaculik (d/4)
6. Lebiediew, Lindgren, Kubera, Thomsen (d/4)
7. Holder, Bewley, Fricke, Michelsen
8. Kurtz, Kvech, Lambert, Nilsson
9. Huckenbeck, Bewley, Thomsen, Nilsson
10. Doyle, Kvech, Kubera, Holder
11. Lebiediew, Zmarzlik, Kurtz, Fricke
12. Lindgren, Lambert, Michelsen, Karlsson
13. Lebiediew, Michelsen, Huckenbeck, Kvech (d/4)
14. Kurtz, Bewley, Kubera, Van Dyck
15. Doyle, Lindgren, Nilsson, Fricke (w/u)
16. Lambert, Zmarzlik, Holder, Thomsen (d/4)
17. Kurtz, Lindgren, Holder, Huckenbeck
18. Zmarzlik, Nilsson, Michelsen, Kubera
19. Kvech, Fricke, Thomsen, Karlsson (u/2)
20. Lambert, Bewley, Doyle, Lebiediew

Półfinały:
21. Zmarzlik, Kvech, Holder, Lebiediew
22. Bewley, Lindgren, Lambert, Huckenbeck

Finał:
23. Kurtz, Zmarzlik, Bewley, Doyle (w/u)

Dziękujemy, że jesteś z nami!


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama