Kibice nie wrócili na trybuny
Ostatni mecz na stadionie im. Edwarda Jancarza – ze Spartą Wrocław – obejrzało zaledwie 5620 widzów, choć są tacy co uważają, że te dane są zawyżone. Jak na klub o takiej tradycji, to wynik zaskakująco słaby. Niska frekwencja to nie tylko problem wizerunkowy, ale też realny cios finansowy. Mniej kibiców na stadionie to mniejsze przychody z biletów, gastronomii i dnia meczowego, co przekłada się bezpośrednio na budżet operacyjny klubu.
Władysław Komarnicki komentuje to bez ogródek: – „Są przede wszystkim kibicami sukcesu” – mówi o fanach, sugerując, że ich obecność zależy w dużej mierze od wyników drużyny.
To może być szczególnie bolesne w kontekście planowanej ofensywy transferowej. Klub chce sprowadzić liderów, którzy mogą kosztować niemało, ale bez pełnych trybun i stabilnych wpływów z dnia meczowego – te wydatki będą trudniejsze do zbilansowania.
Finanse klubu na ten moment są bezpieczne
Mimo słabej frekwencji, Komarnicki podkreśla, że klub nie ma problemów z wypłacalnością.
„Jeżeli chodzi o finanse, to chciałbym życzyć pozostałym klubom, żeby płacili zawodnikom tak regularnie, jak robi to Stal w tym momencie. Z tego tytułu jestem bardzo dumny...” – zaznacza.
To ważny sygnał – mimo ograniczonych wpływów z biletów, Stal wywiązuje się ze zobowiązań wobec zawodników. Ale pytanie brzmi, jak długo taki model będzie możliwy bez poprawy frekwencji i wyników sportowych.
Kadrowe roszady i nowi liderzy?
Jak informuje portal Po-bandzie, po sezonie możliwe są odejścia takich zawodników jak Martin Vaculik (Motor Lublin), Oskar Fajfer i Anders Thomsen. W ich miejsce Stal chce ściągnąć Jacka Holdera (negocjacje są zaawansowane), a także Piotra Pawlickiego czy Maksyma Drabika.
Komarnicki widzi w tych transferach szansę na odbudowę pozycji drużyny:
„Jeżeli wyjdzie ten zamysł, który mają, to oświadczam, że będziemy walczyć o górną czwórkę, a wówczas znowu wróci pełen stadion.”
Warunek kluczowy – utrzymanie w lidze
Optymizm działaczy opiera się na jednym fundamencie – zespół musi utrzymać się w PGE Ekstralidze. – „Tylko spadek, nic więcej” – odpowiada Komarnicki na pytanie, co może zablokować transferowe plany klubu.
Utrzymanie się w elicie to nie tylko prestiż – to także gwarancja, że nowi zawodnicy będą skłonni podpisać kontrakty, a sponsorzy i kibice nie odwrócą się od klubu.
Podsumowanie
Stal Gorzów jest dziś na rozdrożu. Z jednej strony – ma plan, możliwości finansowe i wizję przebudowy. Z drugiej – mierzy się z rosnącym brakiem zaufania ze strony kibiców i widmem spadku. Jeśli utrzyma się w lidze i przeprowadzi zapowiadane transfery, może znów włączyć się do walki o medale. Ale droga do tego celu będzie wymagała nie tylko decyzji kadrowych – potrzebny będzie też powrót zaufania trybun.
Dziękujemy że jesteś z nami
Napisz komentarz
Komentarze