Przejdź do głównych treściPrzejdź do głównego menu
niedziela, 15 czerwca 2025 10:56
Reklama

Zmarzlik królem Manchesteru!

Bartosz Zmarzlik wygrał drugi dzień zmagań w Manchesterze w ramach Grand Prix Wielkiej Brytanii. Tym samym wychowanek Stali Gorzów umocnił się na czele klasyfikacji generalnej cyklu.
Zmarzlik królem Manchesteru!

Źródło: Facebook / FIM Speedway Grand Prix

Pierwsza tegoroczna odsłona cyklu Grand Prix Wielkiej Brytanii przyniosła kibicom speedway'a istny żużlowy lunapark. Piątkowe zawody z miejsca zostały okrzyknięte najlepszym turniejem w historii. Na torze w Manchesterze niemal w każdym kolejnym biegu działo się bardzo wiele, a zawodnicy skrzętnie korzystali w fenomenalnego owalu. Ostatecznie na najwyższym stopniu podium stanął Daniel Bewley, a za plecami Brytyjczyka uplasowali się dwaj liderzy tegorocznego cyklu - Bartosz Zmarzlik i Brady Kurtz. Wszyscy kibice żużla z zapartym tchem czekali na sobotni odcinek wielkiego ścigania w Manchesterze. 

Zobacz też:

Kapitalnie turniej rozpoczął Jan Kvěch, który z pierwszego pola pewnie wygrał inauguracyjny wyścig. W kolejnym biegu naprzeciw siebie stanęli dwaj reprezentanci miejscowego klubu Belle Vue Aces – Kurtz i Bewley. Ku zaskoczeniu wielu kibiców, to ten drugi dojechał do mety ostatni, a triumfował Australijczyk. Zmarzlik również zainaugurował dzień zwycięstwem. W dobrym stylu rozpoczął także Dominik Kubera, wygrywając swój pierwszy bieg. Pierwsza seria startów nie przyniosła jednak wielkich emocji. Dopiero w piątym biegu, gdy zmierzyli się trzej dotychczasowi zwycięzcy – Kvěch, Kubera i Kurtz – kibice mogli poczuć prawdziwy dreszczyk emocji. Choć na pierwszym łuku doszło do kontaktu między zawodnikami, to z chaosu najlepiej wyszedł Kurtz, który odjechał rywalom. Od tego momentu tempo zawodów zaczęło się wyraźnie podnosić.

Zobacz też:

Kolejne biegi dostarczyły więcej walki. Fredrik Lindgren i Zmarzlik stoczyli zacięty pojedynek, z którego zwycięsko wyszedł Polak. Martin Vaculík także zaliczył mocny występ, a Max Fricke w końcu pokazał formę z piątkowego turnieju. Szczególnie wyróżnił się bieg trzynasty, w którym Jack Holder od startu nie dał szans rywalom. Nie obyło się jednak bez groźnych momentów – w jednej z gonitw doszło do upadku Kurtza i Lindgrena. Szwed podniósł się o własnych siłach, natomiast Kurtz potrzebował pomocy medycznej, ale ostatecznie wrócił do parku maszyn. W powtórce triumfował poobijany, lecz skuteczny Lindgren. Klasą samą dla siebie był Zmarzlik, który już po 16 biegach miał zapewniony udział w finale. W międzyczasie walka o miejsca w półfinałach nabrała rumieńców – swoje ostatnie szanse wykorzystali m.in. Bewley i Anders Thomsen. O dużym pechu może mówić Robert Lambert, który po słabszym występie w jednym z biegów wypadł z czołowej dziesiątki.

Zobacz też:

Bieg dwudziesty zadecydował o bezpośrednim awansie do finału. Obok Zmarzlika miejsce w decydującej gonitwie zapewnił sobie także świetnie spisujący się Kurtz. Półfinały dostarczyły ogromnych emocji – najpierw Jack Holder w świetnym stylu pokonał Vaculíka, Kuberę i Kaia Huckenbecka, a następnie Lindgren pokazał klasę, zostawiając za plecami Fricke’a, Bewleya i Mikkela Michelsena. Finałowy wyścig był starciem gigantów – aż trzech uczestników miało za sobą występ w finale także dzień wcześniej. W centrum uwagi znaleźli się liderzy klasyfikacji generalnej: Zmarzlik i Kurtz. Tym razem to Polak pokazał, dlaczego to on broni tytułu mistrza świata. Zdecydowana, pewna jazda i zwycięstwo w najważniejszym biegu dnia przypieczętowały jego dominację w Manchesterze.
Wychowanek Stali Gorzów umacnia się na prowadzeniu w klasyfikacji generalnej i pokazuje, że walka o kolejny tytuł mistrzowski toczy się głównie wokół jego osoby. Speedway Grand Prix w Manchesterze dostarczyło solidnej porcji emocji, a forma niektórych zawodników – szczególnie Polaków – napawa optymizmem przed kolejnymi rundami cyklu.

Dziękujemy, że jesteś z nami!


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama