Radny Rady Miasta Gorzowa Roman Sondej złożył interpelację do prezydenta w sprawie ograniczenia dojazdu do posesji przy ul. Śląskiej 68 i 69. Mieszkańcy skarżą się, że jedyny praktyczny dojazd na ich podwórze został zamknięty przez wspólnotę mieszkaniową z sąsiedniego budynku nr 70. Brama przy tej klatce objęta została znakiem „zakaz ruchu”, co – zdaniem części mieszkańców – prowadzi do nierównego traktowania i eskalacji sąsiedzkiego konfliktu.
Z relacji wynika, że sytuacja pogorszyła się po sprzedaży mieszkań w budynku nr 70. Wspólnota, która przejęła zarządzanie terenem, zaczęła pobierać opłaty za przejazd przez bramę – 112 zł miesięcznie. Mieszkańcy klatek 68 i 69 nie zgodzili się na warunki finansowe, a wkrótce potem wjazd został im całkowicie zablokowany.
Sondej skierował do prezydenta sześć konkretnych pytań dotyczących przebiegu sprzedaży nieruchomości, braku służebności przejazdu oraz legalności ustawienia znaku zakazu. Radny wskazał, że brak porozumienia doprowadza do dyskryminacji części mieszkańców, a napięcia między sąsiadami rosną.
Odpowiedź Urzędu Miasta: „Brak podstaw do interwencji”
Urząd Miasta Gorzowa odpowiedział na interpelację radnego, tłumacząc, że:
- Umowy sprzedaży lokali w budynku nr 70 podpisywane były już w latach 80. i 90., zgodnie z ówczesnymi przepisami.
- W momencie sprzedaży nie było podstaw prawnych do ustanowienia służebności drogowej, ponieważ wszystkie budynki formalnie mają dostęp do dróg publicznych (Śląska i Waryńskiego).
- Znak „zakaz ruchu” został ustawiony legalnie przez wspólnotę mieszkaniową na podstawie zatwierdzonego projektu organizacji ruchu – m.in. ze względu na chaos parkingowy podczas meczów żużlowych.
- Mieszkańcy klatki 68 mieli wcześniej zawartą umowę odpłatnego przejazdu – po jej rozwiązaniu, wspólnota miała prawo ograniczyć dostęp.
Miasto zaznacza, że brakuje podstaw administracyjnych, by nakazać przywrócenie przejazdu. Rozwiązanie może nastąpić jedynie na drodze cywilnoprawnej, czyli poprzez dobrowolne porozumienie między wspólnotami.
ADM Nr 4, jako zarządca miejskich nieruchomości, zadeklarował chęć pośredniczenia w rozmowach, aby uniknąć dalszej eskalacji konfliktu sąsiedzkiego.
Co dalej?
Mieszkańcy, którzy czują się pokrzywdzeni, mogą próbować wynegocjować warunki korzystania z przejazdu lub wystąpić na drogę sądową. Sam radny podkreśla, że będzie dalej monitorował sytuację, by sprawa nie została zamieciona pod dywan.
Dziękujemy, że jesteś z nami!
Napisz komentarz
Komentarze