„Z jego rury wydechowej wydobywają się nie spaliny, a para wodna' – tłumaczyło miasto Wrocław, testując autobus wodorowy. I to jest główna zaleta takich pojazdów, które coraz częściej pojawiają się na ulicach. I będzie ich znacznie więcej, bo kolejne miasta wybierają się na zakupy, prowadzą testy, ogłaszają przetargi i podpisują umowy na dostawę wodorowców.
Jednym z takich miast jest Chełm, który kupił aż 26 pojazdów. Ostatnia partia ma wyjechać na ulicę jesienią tego roku. Z kolei Lublin zamówił 20 autobusów na wodór. Wejherowo zamówiło sześć pojazdów. A to tylko kilka przykładów, bo lista miast jest znacznie dłuższa.
Czy to się opłaca?
Ale jest problem. Po pierwsze takie pojazdy są droższe od spalinowych, ale miasta dostają na ich zakup potężne dofinansowanie, potrafiące sięgać 100 procent. Po drugie paliwo jest droższe od oleju napędowego. Wodór w Polsce to nadal nowa technologia i jej wykorzystanie kosztuje.
Kilogram wodoru kosztuje nawet 69 złotych, a autobus potrzebuje co najmniej 5,5 kg, aby przejechać 100 kilometrów. Rachunek jest prosty – kosztuje to ok. 379 zł. Pokonanie takiej samej trasy przez pojazd spalinowy to wydatek trzy razy mniejszy.
- Jak podaje spółka Komunikacja Miejska Rybnik, dysponująca aktualnie 20 autobusami wodorowymi (kosztowały ponad 66 mln zł), na dystansie 100 km jeden z nich zużywa ok. 6,9 kg wodoru, co daje koszt 387 zł. Diesel na takim samym dystansie spala ok. 25 l oleju napędowego, co kosztuje wyraźnie mniej - ok. 108 zł – przytacza liczby portalsamorzadowy.pl i tu trzeba wyjaśnić, że ceny wodoru jednak spadają. Jeszcze rok, dwa lata temu kilogram kosztował 100 zł i więcej.
Jakie plusy?
Plusem wodorowców jest to, że są ekologiczne. A co do kosztów, to okazuje się, że ich użytkowanie nie rodzi takich wydatków, jak w przypadku spalinowych pojazdów. Nie trzeba np. wymieniać oleju silnikowego ani filtrów.
Ekonomista transportu Piotra Rachwalski potwierdza, że faktycznie jazda na wodór jest droższa i dodaje, że jako są to nowsze pojazdy, to nie będą się psuły tak często jak starsze spalinowe. Ale to nie jest, według Rachwalskiego, przekonywający argument.
- Te pieniądze można by przeznaczyć chociażby na inne wsparcie transportu zbiorowego, żeby pracował lepiej. Wodór może być przyszłością, ale wymaga zmian prawnych, być może fiskalnych oraz technologicznych, jeśli chodzi o pozyskanie wodoru z fotowoltaiki i wiatrków, które praktycznie co weekend nie pracują. Energię, która w tej chwili się marnuje, można by więc wykorzystać do produkcji wodoru. Póki co to jednak teoria – mówi.
Tymczasem żadne miasto, które używa wodorowców nie narzeka. - - Bardzo pozytywnie oceniamy wykorzystanie autobusów wodorowych w komunikacji publicznej. Przede wszystkim poprawił się komfort jazdy pasażerów, a także kierowców. Nie bez znaczenia jest również efekt ekologiczny, tzn. redukcja emisji spalin - chwali zmiany Kamila Świerczyńska z UM Wałbrzycha.
Co na to gorzowskie MZK
Za około trzy lata gorzowskie ulice mogą zmienić się nie do poznania –
Są plany zakupu autobusów przegubowych z napędem wodorowym – zapowiedział Roman Maksymiak, dyrektor MZK. – Chodzi o osiemnastometrowe pojazdy, które mogłyby zastąpić obecnie używane autobusy piętnastometrowe.
Dziękujemy że jesteś z nami
Napisz komentarz
Komentarze