Mecz we Wrocławiu z rezerwami Śląska miał być dla AstroEnergy Warty ukoronowaniem udanego sezonu. Bardzo dobrą kampanię 2024/25 bordowo-granatowi kończyli bowiem na stadionie mistrza Betclic III ligi i pojedynek ten mogli potraktować jako sprawdzian przed kolejnymi rozgrywkami. Dodatkowo Warciarze wciąż liczyli się w walce o tytuł najlepszej piłkarskiej drużyny województwa lubuskiego, a takie osiągnięcie zawsze może pozytywie wpłynąć na klub w okresie między sezonami. W pierwszym starciu z rezerwami Śląska Warta przegrała 1:3.
Zobacz też:
Pierwsza połowa starcia przebiegała pod znakiem wyrównanej rywalizacji, w której nie zabrakło intensywności i zaangażowania z obu stron. Gospodarze nieco dłużej utrzymywali się przy piłce, jednak bordowo-granatowi nie zamierzali jedynie się bronić i skutecznie stawiali czoła faworyzowanym wrocławianom. Pierwsze poważniejsze zagrożenie pod bramką Warty miało miejsce w 17. minucie. Po składnej akcji gospodarzy piłkę na linii pola karnego otrzymał Jan Chodera i zdecydował się na silny strzał w środek bramki. Na posterunku był jednak Filip Andrzejczak, który pewnie odbił piłkę do boku, zapobiegając utracie gola. Kilka minut później, w 23. minucie, golkiper Warty znów musiał wykazać się refleksem, gdy w sytuacji sam na sam znalazł się Wiktor Kamiński. Andrzejczak ponownie wyszedł z tej próby zwycięsko, ratując swój zespół. Po tych ofensywnych zrywach gospodarzy, to Warta odzyskała kontrolę nad wydarzeniami na boisku. Gorzowianie uspokoili grę i skutecznie przenieśli jej ciężar do środkowej strefy, neutralizując poczynania ofensywne rywali. W ostatnich minutach pierwszej połowy to Warta przejęła inicjatywę i zepchnęła Śląsk do defensywy, zamykając ich na moment w obrębie pola karnego. Mimo tej przewagi nie udało się jednak przełożyć dominacji na konkretną sytuację bramkową. Ostatecznie po pierwszych 45 minutach spotkania na tablicy wyników wciąż widniał rezultat 0:0.
Druga połowa pojedynku we Wrocławiu rozpoczęła się w zdecydowanie spokojniejszym tempie. Obie drużyny, mając świadomość, że kwestie awansów i spadków zostały już rozstrzygnięte, podeszły do gry z dużym luzem i bez nadmiernego forsowania tempa. Spotkanie toczyło się w sennym rytmie, a przez pierwszy kwadrans niewiele działo się pod obiema bramkami. Z czasem jednak inicjatywę zaczęli przejmować piłkarze Warty. Ich rosnąca przewaga szybko przyniosła wymierny efekt. W 65. minucie gorzowianie założyli skuteczny pressing na gospodarzy w okolicach ich pola karnego. Krystian Rybicki przechwycił piłkę, po czym błyskawicznie dograł ją do Przemysława Zdybowicza. Napastnik Warty zdołał odwrócić się z obrońcą na plecach i wypatrzył dobrze ustawionego Jowina Radzińskiego. Defensor gości miał sporo przestrzeni i bez większych przeszkód oddał silny strzał z lewej strony. Golkiper Śląska próbował jeszcze ratować sytuację, ale jego interwencja okazała się nieskuteczna – piłka zatrzepotała w siatce i Warta wyszła na prowadzenie. Zdobyta bramka nie wpłynęła znacząco na obraz gry – nadal oglądaliśmy mecz prowadzony głównie w środkowej strefie boiska, z ograniczoną liczbą klarownych sytuacji. Gospodarze, mimo większego posiadania piłki, nie potrafili znaleźć sposobu na szczelną defensywę gości, która funkcjonowała bez zarzutu. Dopiero w 89. minucie lider tabeli udokumentował swoją cierpliwość i doprowadził do wyrównania. Śląsk przeprowadził składną akcję, w której kilka szybkich podań otworzyło drogę do bramki. Kamiński znalazł się w polu karnym i z siódmego metra huknął nie do obrony, ustalając wynik spotkania na 1:1. Warta zakończyła w ten sposób sezon 2024/25, notując cenny remis na terenie mistrza III ligi. Mimo braku stawki, mecz dostarczył emocji i pokazał zaangażowanie obu drużyn aż do ostatniego gwizdka.
Ostatecznie Warciarze zakończyli kampanię na piątym miejscu w tabeli z dorobkiem 61. oczek.
Zobacz też:
Ostatni mecz sezonu był prawdziwym finałem CFB Stilonu w bitwie o utrzymanie statusu trzecioligowca. Przed sobotnim spotkaniem z LKS-em Goczałkowice podopieczni trenera Mateusza Konefała zajmowali pierwsze miejsce zagrożone degradacją. Jednak sytuacja w tej części tabeli była bardzo zagmatwana, gdyż w walce o utrzymanie wciąż pozostawało aż pięć ekip. Stilon musiał więc walczyć o pełną pulę na boisku i nasłuchiwać wieści z innych stadionów.
Zobacz też:
Gospodarze od pierwszego gwizdka ruszyli do ataku z dużym animuszem, przejmując inicjatywę i zepchnęli rywali do defensywy. Już w początkowych minutach dwukrotnie zagrozili bramce gości, a najbliżej trafienia był Jakub Kaniewski, którego mocne uderzenie sprzed pola karnego zostało jednak skutecznie zablokowane. Entuzjazm Stilonowców został nieco ostudzony przez ulewę, która przeszła nad stadionem w Gorzowie. Intensywne opady deszczu na moment utrudniły grę, a widoczność na murawie była poważnie ograniczona. Piłkarze obu zespołów musieli dostosować się do trudnych, mokrych warunków, co spowolniło tempo meczu. Po ustaniu deszczu Stilon ponownie przejął inicjatywę i starał się narzucić swój styl gry. LKS pierwszą groźniejszą sytuację stworzył dopiero w 27. minucie, kiedy to zmusił do interwencji Szymona Czajora. Strzał był jednak zbyt prosty, by zaskoczyć czujnego bramkarza gospodarzy. W końcówce tej części gry to właśnie drużyna z Goczałkowic częściej pojawiała się w okolicach pola karnego Stilonu, ale defensywa gorzowian stanęła na wysokości zadania. Po wyrównanej końcówce obie drużyny zeszły do szatni przy bezbramkowym remisie, zostawiając kibicom nadzieję na większe emocje po przerwie.
Druga połowa meczu rozpoczęła się od mocnego akcentu ze strony gospodarzy. Już w pierwszej akcji po wznowieniu gry Olaf Nowak zdecydował się na potężny strzał sprzed pola karnego, który skozłował tuż przed bramkarzem LKS-u i sprawił mu sporo problemów. Klaudiusz Mazur jednak zdołał odbić piłkę, ratując swój zespół przed utratą gola. Niestety dla Stilonu, już trzy minuty później sytuacja na boisku uległa dramatycznej zmianie. W 48. minucie drugą żółtą kartkę, a w konsekwencji czerwoną, obejrzał Jakub Kaczor, co zmusiło gospodarzy do gry w osłabieniu przez niemal całą drugą połowę. Gorzowianie, choć zdekompletowani, nie spuścili głów i z determinacją bronili dostępu do własnej bramki, jednocześnie starając się zaskoczyć rywali szybkimi kontratakami. Podopieczni Konefała pomimo liczebnego osłabienia prezentowali się ambitnie i z dużym zaangażowaniem. Ich kontry były konkretne, a kilku z nich zabrakło naprawdę niewiele, by zakończyć się golem. Gdy wydawało się, że Stilon mimo przeciwności zdoła zdobyć bramkę, sytuacja stała się jeszcze trudniejsza. W 79. minucie drugą żółtą kartkę ujrzał Filip Wiśniewski, który pojawił się na boisku zaledwie kilkanaście minut wcześniej. Gospodarze musieli kończyć mecz w dziewiątkę, co znacząco ograniczyło ich możliwości. LKS Goczałkowice, wykorzystując przewagę liczebną, ruszył do ostatecznego ataku. W doliczonym czasie gry przeprowadzili skuteczny kontratak, który zakończył się trafieniem Filipa Żagla. Gol ten przesądził o losach spotkania, ustalając wynik na 0:1. Bramka w samej końcówce była nie tylko gwoździem do trumny w tym meczu, ale też przypieczętowała sportowy spadek Stilonu Gorzów do IV ligi. Teraz niebiesko-biali mogą liczyć jedynie na problemy organizacyjno-finansowe innych klubów, które ewentualnie otworzyłyby dla nich furtkę do pozostania w III lidze.
Wyniki pozostałych meczów kolejki:
Odra Bytom Odrzański 2:1 Ślęza Wrocław
Stal Brzeg 0:1 Pniówek Pawłowice
Polonia Słubice 0:3 Carina Gubin
Podlesianka Katowice 1:5 Miedź II Legnica
MKS Kluczbork 3:0 Lechia Zielona Góra
Karkonosze Jelenia Góra 1:3 Górnik Polkowice
Unia Turza Śląska 1:3 Górnik II Zabrze
Ostateczna tabela III ligi.
Drużyna | Mecze | Punkty | Bramki | |
1. | Śląsk II Wrocław | 34 | 75 | 75-30 |
2. | MKS Kluczbork | 34 | 69 | 69-23 |
3. | Miedź II Legnica | 34 | 67 | 72-45 |
4. | Carina Gubin | 34 | 63 | 62-36 |
5. | Warta Gorzów Wielkopolski | 34 | 61 | 57-39 |
6. | LKS Goczałkowice Zdrój | 34 | 56 | 48-34 |
7. | Ślęza Wrocław | 34 | 52 | 56-47 |
8. | Lechia Zielona Góra | 34 | 52 | 48-37 |
9. | Górnik Polkowice | 34 | 51 | 48-40 |
10. | Pniówek Pawłowice | 34 | 49 | 42-63 |
11. | Karkonosze Jelenia Góra | 34 | 48 | 40-43 |
12. | Górnik II Zabrze | 34 | 48 | 57-44 |
13. | KS Stilon Gorzów Wielkopolski | 34 | 45 | 42-44 |
14. | Podlesianka Katowice | 34 | 37 | 51-61 |
15. | Odra Bytom Odrzański | 34 | 33 | 42-71 |
16. | Unia Turza Śląska | 34 | 21 | 28-73 |
17. | Stal Brzeg | 34 | 18 | 26-60 |
18. | Polonia Słubice | 34 | 6 | 16-89 |
Do II ligi bezpośredni awans uzyskała najlepsza drużyna, a wicemistrz zagra w barażach o promocję do wyższej klasy rozgrywkowej. Z ligą pożegna się przynajmniej pięć najsłabszych zespołów.
Dziękujemy, że jesteś z nami!
Napisz komentarz
Komentarze