W ostatnich kilku latach cykl Speedway Grand Prix zamienił się w prywatny folwark Bartosza Zmarzlika. Wychowanek Stali Gorzów zdobywał tytuł Mistrza Świata w pięciu z sześciu poprzednich edycji, a w 2021 roku stanął na drugim stopniu podium. W sobotni wieczór w niemieckim Landshut maraton zaczynał się na nowo. Piętnastu zawodników rozpoczynało ściganie od zera, a wśród nich dwóch Polaków (Zmarzlik oraz Dominik Kubera) i trzech zawodników gorzowskiej Stali - Martin Vaculik, Anders Thomsen i Andzejs Lebedevs.
Zobacz też:
Światowe ściganie rozpoczęło się od fantastycznej postawy Zmarzlika. Pierw obrońca tytułu wygrał wczesnopopołudniowe kwalifikacje, które dały mu pierwsze punkty do klasyfikacji generalnej, a następnie w premierowej gonitwie turnieju zasadniczego zanotował atomowy start i pewnie zwyciężył w swoim biegu. W pierwszej serii wyścigów na torze działo się niewiele. Jedynie w drugiej gonitwie dnia Kubera skorzystał na bardzo niepewnej jeździe Jasona Doyle'a i dzięki temu zapisał na swoim koncie jeden punkt kosztem Australijczyka. Na tym etapie zmagań z dobrej strony pokazali się Stalowcy. Thomsen popisał się świetnym startem spod bandy w drugim biegu, a to dało mu pewne trzy oczka do programu zawodów. Lebedevs i Vaculik z kolei przyjeżdżali na drugich pozycjach.
Zobacz też:
W drugiej serii zmagań swoją kapitalną formę na początku sezonu potwierdził Brady Kurtz. Debiutujący w cyklu żużlowiec z Antypodów wygrał swój drugi start z bardzo dużą przewagą nad Robertem Lambertem. Na tym etapie niemieckiego turnieju komplet oczek miał zapisany przy swoim nazwisku jeszcze tylko Thomsen, który w białym kewlarze nie pozwalał rywalom ubrudzić się ciężkimi i mokrymi szprycami. Tor w Landshut wciąż nie pozwalał ponadto na wielkie manewry na dystansie, co udowodnił bieg z udziałem Zmarzlika. Zawodnik Motoru Lublin w siódmym biegu został nieco na starcie i zmuszony był do ścigania Mikkela Michelsena i Doyle'a. Zmarzlik dwoił się i troił, ale specyfika nawierzchni nie pozwoliła mu na wyprzedzenie choćby Asutralijczyka. W drugiej serii Lebedevs zdobył jedno oczko, a Vaculik przyjechał na ostatniej pozycji, tuż za plecami wspomnianego Zmarzlika.
Ozdobą trzeciej fazy zawodów był z pewnością bieg numer 11. Wówczas, podrażniony przywiezioną wcześniej jedynką, Zmarzlik stoczył pasjonujący bój z Thomsenem. Przez trzy okrążenia walce tej przewodził Duńczyk, ale po kilku podejściach Zmarzlik zdołał wejść po mu łokieć i pięknym atakiem odbił pierwszą pozycję. Kilka minut później ciekawy pojedynek na torze stoczyli także Fredrik Lindgren i Jack Holder, którzy walczyli o drugie miejsce. Po wymianie ciosów lepiej na tym wyszedł doświadczony Szwed. Po przekroczeniu półmetka fazy zasadniczej turnieju jedynym niepokonanym zawodnikiem pozostał Kurtz. Kubera po swoich trzech startach miał w dorobku sześć punktów, Lebedevs cztery, a Vaculik tylko trzy.
Zobacz też:
Trzecie równanie toru przyniosło zmiany w jego zachowaniu. Organizatorzy zrezygnowali z dalszego polewania nawierzchni, co zaowocowało ciekawszym ściganiem. W pierwszym wyścigu czwartej serii udowodnił to Dan Bewley, który po zewnętrznej nabrał prędkości i wyprzedził na dystansie Doyle'a i Maxa Frecke'a. Kolejna gonitwa musiała być rozgrywana na raty, ponieważ w jej premierowej odsłonie nieprzyjemny upadek zaliczył Michelsen. W powtórce niespodziewanie wygrał Jan Kvech, który przywiózł za swoimi plecami Kurtza i Thomsena. Doskonały pokaz jazdy na żużlu w biegu 15. ponownie zademonstrował Zmarzlik. Tym razem obrońca tytułu musiał przebijać się z trzeciej pozycji i początkowo radzić sobie z Erikiem Rissem. Jadący z dziką kartą Niemiec nie był jednak żadną przeszkodą dla Zmarzlika, który momentalnie ruszył za Holderem. Pogoń ta okazała się być skuteczna w momencie ataku przy krawężniku i odbicia pozycji. W ostatnim wyścigu serii pierwsze zwycięstwo w sezonie wywalczył Lebedevs, a za jego plecami dojechali Lindgren, Vaculik i Kubera. Przed decydującą fazą startów na czele stawki był Kurtz z jedenastoma oczkami na koncie, drugi zaś był Zmarzlik. W walce o półfinały wciąż było piętnastu zawodników.
Pierwsze dwa biegi ostatniej serii odbyły się bez większej historii. Na torze nie było mijanek, a jedynym odstępstwem od normy był upadek Doyle'a. Swoje trójki zgarnęli wówczas Vaculik i Lebedevs. Łotysz bez większych fajerwerków, z drugiego szeregu zdobył w turnieju zasadniczym dziesięć punktów i pewnie zameldował się w półfinałach. W dziewiętnastym wyścigu rozstrzygnęła się walka o zwycięstwo w pierwszej fazie zawodów. Pod taśmą stanęli Zmarzlik oraz Kurtz, ale to Polak wyszedł z tej potyczki obronną ręką i, mimo nacisków ze strony debiutanta, zameldował się w wielkim finale z pierwszego miejsca. Do półfinałów nie zakwalifikował się Vaculik. Słowak przegrał walkę o dziesiąte miejsce z Kuberą jedynie gorszym czasem wygranego przez siebie biegu.
Zobacz też:
W pierwszym biegu ostatniej szansy dużo wiatru zrobił Lindgren. Zawodnik lubelskiego Motoru bardzo źle wyszedł spod taśmy i musiał się przebijać z ostatniego miejsca. Jeszcze na pierwszym okrążeniu Szwed poradził sobie z Holderem, a kilkaset metrów dalej wyprzedził Fricke'a. Jednak na prowadzącego od startu Lebedevsa Lindgrenowi zabrakło już okrążeń. Tym samym nowy zawodnik Stali zameldował się w wielkim finale. Ostatnim uczestnikiem najważniejszego biegu dnia został Bewley, który bez problemu wygrał 22. gonitwę.
W finale swoją dominacją w światowym żużlu udowodnił Zmarzlik. Od pierwszych metrów Polak uzyskał zdecydowane prowadzenie, a reszta stawki tylko przyglądała się jak pierwszy przecina linię mety. Pierwsze podium w karierze wywalczył za to Lebedevs, który przyjechał trzeci - jeszcze za plecami Bewleya.
Dziękujemy, że jesteś z nami!
Napisz komentarz
Komentarze