W sieci ruszyła petycja, której autorzy domagają się całkowitego wyłączenia sygnalizacji. W piśmie skierowanym do prezydenta miasta i Rady Miasta mieszkańcy apelują o przywrócenie wcześniejszej organizacji ruchu.
„Z dnia na dzień, odkąd została włączona sygnalizacja świetlna na rondzie, sytuacja komunikacyjna stała się bardzo trudna – dojazd i powrót z pracy, szkół, lekarzy czy urzędów zajmuje dużo więcej czasu. Stoimy w niepotrzebnych korkach, co generuje frustrację i zniechęcenie wśród mieszkańców” – czytamy w petycji.
Podkreślają też, że przez 16 miesięcy, gdy światła były wyłączone, nie doszło do żadnego wypadku ani kolizji, co ma potwierdzać bezpieczeństwo rozwiązania bez sygnalizacji.
„To sytuacja, która negatywnie wpływa na nasze życie zawodowe, rodzinne i zdrowie. Domagamy się udrożnienia przejazdu przez rondo i poprawy płynności ruchu” – dodają autorzy petycji.
Urząd Miasta odpowiada: światła nie są nowością
Jak podkreśla rzecznik magistratu Wiesław Ciepiela, sygnalizacja świetlna na rondzie Santockim była tam od dawna – a jej wcześniejsze wyłączenie było jedynie tymczasowe, związane z przebudową ul. Spichrzowej.
– Sygnalizacja działa na tym rondzie od kilkudziesięciu lat. Była wyłączona tylko na czas inwestycji, ale od początku było wiadomo, że po jej zakończeniu światła wrócą. Otrzymywaliśmy wtedy setki sygnałów od mieszkańców, przedstawicieli szkół i seniorów, by światła pilnie włączyć, bo piesi bali się o swoje bezpieczeństwo – tłumaczy Ciepiela.
Tymczasem kierowcy wskazują, że włączenie sygnalizacji doprowadziło do korków, a dodatkowo uruchomiony niedawno system RedLight rejestrujący przejazdy na czerwonym świetle, powoduje, że ruch w tym miejscu stał się jeszcze bardziej nerwowy i powolny.
Czekają na decyzję władz
Petycja w sprawie wyłączenia świateł zyskuje kolejne podpisy. Mieszkańcy liczą, że władze miasta pochylą się nad problemem i podejmą rozmowy z inicjatorami. Na razie urzędnicy nie zapowiadają zmian w organizacji ruchu.
Jedno jest pewne – rondo Santockie ponownie stało się jednym z najbardziej dyskutowanych miejsc w Gorzowie. Tym razem jednak nie z powodu wypadków, lecz zderzenia dwóch perspektyw – kierowców i pieszych.
Dziękujemy, że jesteś z nami!













Napisz komentarz
Komentarze