Radny Jerzy Synowiec zwrócił się do władz miasta z interpelacją dotyczącą stanu ulicy Sikorskiego, w pobliżu dawnego dworca autobusowego. Jak wskazał, krótki fragment tej ulicy – zaledwie 200 metrów – sprawia wrażenie zaniedbanego i chaotycznego, przypominając, jak określił, „slumsy w Bombaju”.
W interpelacji radny wymienił trzy szczególne problemy:
- nieczynną od lat restaurację tajską,
- budowę „czegoś bliżej niewiadomego”,
- wejście do miejskiej „dżungli”, o której istnieniu wie niewiele osób.
Synowiec zaapelował do władz miasta o podjęcie działań i „uaktywnienie właścicieli działek”, tak aby teren zyskał bardziej cywilizowany wygląd.
Odpowiedź miasta
Na interpelację odpowiedział wiceprezydent Jacek Szymankiewicz. Jak przekazał, pierwszy ze wskazanych lokali znajduje się w budynku przy ul. Sikorskiego 55 i należy do miasta. Lokal pozostaje w zarządzie Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej. Od lutego 2021 roku obowiązuje umowa najmu, a najemca – mimo zawieszenia działalności – regularnie opłaca czynsz i nie ma zaległości wobec ZGM.
Pozostałe dwie nieruchomości, o których pisał radny, są własnością prywatną. Władze miasta podkreślają, że w świetle prawa – poza sytuacjami stwarzającymi zagrożenie dla życia lub zdrowia – samorząd nie ma narzędzi, by zmusić właścicieli do inwestowania czy poprawy estetyki działek.
Problem pozostaje
Oznacza to, że mimo interwencji radnego, na ul. Sikorskiego sytuacja szybko się nie zmieni. Miasto nie ma bowiem formalnych możliwości, by wymusić prace na prywatnych właścicielach, a jedyny lokal należący do gminy pozostaje formalnie wynajmowany. Tymczasem mieszkańcy i przechodnie wciąż muszą oglądać fragment ulicy, który wyraźnie odbiega od odnowionej części centrum Gorzowa.
Dziękujemy, że jesteś z nami!
Napisz komentarz
Komentarze