Piątkowa eskapada do Krakowa na mecz z AZS-em AGH jawiła się dla szczypiornistów Rajbud Develpoment Stali Gorzów jako spore wyzwanie. Gospodarze pojedynku bowiem w obecnym sezonie sprawują się bardzo dobrze i to pomimo faktu, że są beniaminkiem Ligi Centralnej. Akademicy w dotychczas rozegranych meczach uzbierali na swoim koncie 18 punktów, dzięki czemu dystansowali Stal o jedno oczko w tabeli. W poprzedniej kolejce zespół z Grodu Kraka przegrał w Ciechanowie z Jurandem po ostrej strzelaninie 38:33. Żółto-niebiescy natomiast do piątkowego meczu przystąpili naładowani dwoma zwycięstwami z rzędu, które umocniły ich w górnej części klasyfikacji. Przed pierwszym gwizdkiem duetu sędziowskiego ciężko więc było wskazać faworyta, ale wiadome było, że gorzowskich piłkarzy ręcznych czeka wymagające zadanie.
Zobacz też:
Choć pierwsze akcje należały do gospodarzy, to gorzowianie jako pierwsi potrafili przejąć inicjatywę. Duża w tym zasługa Krzysztofa Nowickiego, który na samym początku spotkania kilkoma świetnymi interwencjami ostudził ofensywne zapędy AZS-u. W 4. minucie przyjezdni wyszli na prowadzenie po dwóch błyskawicznych trafieniach Rafała Renickiego, a chwilę później z linii siedmiu metrów podwyższył Mateusz Stupiński. Stal zaczęła grać swój handball - szybki, wyrachowany, zmuszający rywali do fauli i błędów. Po dziesięciu minutach było 4:7, a z każdą kolejną akcją gospodarze coraz bardziej tracili kontrolę nad meczem. Gorzowianie bezlitośnie wykorzystywali nadmierną agresję AZS-u, kolejne karne zamieniane przez Stupińskiego tylko potwierdzały, że Stal złapała pewność siebie. W środku boiska żółto-niebiescy wiązali rywali niczym w potrzasku, a piłki rozrzucane na skrzydła i do narożników pozwalały punktować nie tylko Stupińskiemu, ale i Filipowi Rybarczykowi. W 20. minucie przewaga Stali urosła już do ośmiu trafień (7:15), a krakowianie coraz częściej gubili piłkę i rzucali nieprzygotowani. Nawet pierwsze dwuminutowe wykluczenie dla gości - dla Antoniego Zająca - nie zdołało wybić Stali z rytmu. Kapitalnym rzutem z drugiej linii popisał się Igor Drzazgowski, a końcówka pierwszej połowy mimo lekkiego przebudzenia AZS-u zakończyła się wyraźnym prowadzeniem Stali - 13:21.
Zobacz też:
Druga część meczu zaczęła się od kolejnego gola Renickiego z karnego, ale później gorzowianie dwukrotnie obili słupki. Nie zatrzymało to jednak ich dominacji. Stal wciąż prowadziła grę, konsekwentnie budowała przewagę i kontrolowała tempo spotkania. W 40. minucie tablica pokazywała 17:27 i wydawało się, że nic nie może odebrać Stalowcom zwycięstwa. Przyjezdni trafiali nawet w osłabieniu, a miejscowi byli tylko biernymi obserwatorami. Wtedy jednak coś się zacięło. AZS w krótkim czasie rzucił trzy bramki z rzędu, a motorami napędowymi gospodarzy stali się Stanisław Malinowski i aktywnie broniący koledzy. Po przerwie na żądanie trenera Michała Nieradki obraz gry niewiele się zmienił - Malinowski dorzucił kolejne dwa gole, a przewaga Stali stopniała do czterech trafień. W 45. minucie zrobiło się 23:27, a gra gości zaczęła przypominać nerwową walkę o przetrwanie. Gorzowianie czekali aż do 47. minuty, by odzyskać oddech - wtedy bramkę zdobył Dawid Pietrzkiewicz, lecz AZS odpowiadał niemal natychmiast. W 50. minucie było już tylko 28:29 i trybuny w Krakowie eksplodowały z nadzieją na sensacyjne odwrócenie losów meczu. Decydujące minuty należały jednak do Stali. Najpierw Pietrzkiewicz dał impuls, potem Drzazgowski podwyższył, a mimo że gospodarze wracali raz po raz - jak po golu Wiktora Dębskiego na 31:33 - to żółto-niebiescy zdołali utrzymać przewagę. Gdy Drzazgowski w 59. minucie trafił po długiej akcji, otworzył Stali szeroko drzwi do triumfu. Końcówka była prawdziwym szaleństwem - gol za golem, szybkie odpowiedzi i nerwy sięgające zenitu. Na czterdzieści sekund przed końcem było 34:35, a ostatnia akcja meczu należała do AZS-u. Jednak gorzowska defensywa stanęła na wysokości zadania. Ostatni rzut gospodarzy został zablokowany, a po chwili Stal mogła świętować zasłużone, choć okupione nerwami zwycięstwo.
Gorzowianie wracają do domu z kompletem punktów i cenną lekcją pokory. Za tydzień zmierzą się u siebie z Nielbą Wągrowiec - spotkaniem, które może tylko umocnić ich pozycję w czubie tabeli.
Wszystkie pozostałe mecze kolejki odbędą się w sobote i niedzielę.
Aktualna tabela Ligi Centralnej.
| Drużyna | Mecze | Punkty | Bramki | |
| 1. | Sandra Spa Pogoń Szczecin | 9 | 23 | 293-268 |
| 2. | WKS Śląsk Wrocław | 9 | 22 | 286-233 |
| 3. | Jurand Ciechanów | 9 | 21 | 332-287 |
| 4. | RAJBUD DEVELOPMENT Stal Gorzów | 10 | 20 | 309-317 |
| 5. | AZS AGH Kraków | 10 | 18 | 333-303 |
| 6. | KPR Padwa Zamość | 9 | 16 | 284-269 |
| 7. | ENEA WKS Grunwald Poznań | 9 | 16 | 254-252 |
| 8. | AKPR AZS AWF Biała Podlaska | 9 | 12 | 274-275 |
| 9. | MKS Nielba Wągrowiec | 9 | 12 | 289-292 |
| 10. | Siódemka Miedź Legnica | 9 | 12 | 285-289 |
| 11. | Grot Blachy Pruszyński Anilana | 9 | 11 | 259-263 |
| 12. | KSPR GWARDIA Koszalin | 9 | 6 | 218-265 |
| 13. | SMS ZPRP I Kielce | 9 | 3 | 261-307 |
| 14. | AZS UW Warszawa | 9 | 0 | 273-330 |
Do Orlen Superligi awans uzyska najlepsza drużyna, a drugi zespół w tabeli będzie miał prawo gry w barażach. Z Ligą Centralną pożegnają się dwie najsłabsze ekipy.
Dziękujemy, że jesteś z nami!














Napisz komentarz
Komentarze